Udało mi się zaklepać kuchnię i nawet upichcić to, co zaplanowałam :)
Naleśniki z porem (sztuk 6)
Mieć należy:
* 1,5 szklanki wody
* 2 jajka
* ok. 5 garści mąki
* po szczypcie pieprzu i soli
* 2 łyżki margaryny do smażenia
* pora
* pięć plasterków szynki, czy czegoś takiego
* pół szklanki kwaśnej śmietany
* 50g żółtego sera
* trochę soku z cytryny
* sól i pieprz
Ze składników grupy pierwszej mieszamy i smażymy naleśniki.
Pora kroimy w dość drobne półplasterki.
Szyneczkę też kroimy.
Pora i szynkę solimy, smażymy chwilę, a potem dusimy na margarynie.
Kiedy por jest już rozmiękczony wlewamy śmietanę, pieprzymy, a po zdjęciu z ognia dodajemy ser.
Naleśniki smarujemy farszem, składamy, zawijamy, albo coś i jeszcze chwilę razem zapiekamy.
Niestety jak się okazało najtrudniejsze z całego dania było usmażenie naleśników. Ojoj, na tym fantastycznym urządzeniu, które tutaj nazywane jest kuchenką jednego naleśnika smażyłam 10 minut i wcale nie można powiedzieć, że robiły się rumiane. W związku z tym zdjęć nie będzie, bo mogłyby tylko zniechęcać, a danie jest niczego sobie.
Przepis nie jest moim osobistym pomysłem, ale niestety nie umiem dobrze powedzieć skąd się wziął. Przepraszam.
Jak widać W. przestaje bać się zielonego.
Oczywiście Amarantko pozdrowię Wroc.
2 komentarze:
A dziękuję Weroniko, dziękuję :)
I naleśniki brzmią bardzo smacznie. Do zrobienia!
Ja nie wiem, zawsze mam jakąś taką awersję do takich naleśników. Nawet jeśli są pyszne, a mniemam, że tak jest, to dla mnie naleśnik = coś słodkiego, a więc do zjedzenia z dżemem, serem z cynamonem lub nutellą. Chyba jestem naleśnikową tradycjonalistką od wieku wczesnego :-)
Prześlij komentarz