poniedziałek, 15 marca 2010

Wymarzone, nieudane placuszki.

Po kolei. Nie uczę się w moim kochanym Łasku, uczę się jakieś 15km od niego, w Zduńskiej Woli dokładnie. W związku z tym codziennie dwa razy wsiadam do PKSu linij S i jadę. Rzeczone jechanie nie jest takie złe jak większość osób myśli. Zawsze mam dodatkowe pół godziny żeby się pouczyć, pół godziny żeby się przespać, pół godziny żeby odpocząć, pól godziny żeby z kimś porozmawiać. Oczywiście czasem jest bardzo denerwująca, ale to zupełnie odrębna długa historia. Z tych wielu rzeczy, które przez pół godziny robić mogę zwykle wybieram sen, o przepraszam, sen wybiera się sam. Ja śpię, autobus warczy, głowa obija się o okno, jest super. Czasem jednak zdarza się, że zasnąć nie mogę i w półsennym stanie obmyślam co zjem, kiedy tylko doczłapię do domu.

Dzisiaj wymarzyłam sobie placuszki kukurydziane i sałatkę z pomidorów. Wszystko brzmi dobrze. Niestety życie chciało inaczej i ani placki, ani sałatka nie pojawiły się na moim talerzu.

Problem 1: Po / przed sezonem!*
Wstąpiłam do sklepu po pomidorki i jakież rozczarowanie, jakaż rozpacz, jakież wytrącenie z błogiej nieświadomości. Przecież jest zima, pomidory są plastikowe i kosztują tyle, że ścina z nóg. Sałatki nie będzie, trudno.

Problem 2: Stan roztrzepania.
Zasmucona brakiem jadalnych pomidorów zabrałam się za konkretyzacje placuszków. Konkretyzację, bo wiedział tylko, że chcę placuszki kukurydziane, a co to dokładnie oznacza? Wszystko szła ładnie. Wybrałam składniki, wrzuciłam do shakera w dobrych proporcjach, ładnie wybełtałam, rozgrzałam patelnię, wylałam na patelnię, smażyłam, a tu niespodzianka! Niestety placki na stałe spoiły się z patelnią, a oddzielone od niej traciły jakikolwiek kształt i nie dały się odwrócić. Czemu tak się stało? Tak się stało, bo Weronika zupełnie nie pomyślała o jajkach.

Podsumowując. Jutro się uda, jutro będą jajka. :)

* aż mi się pewna straszna piosenka przypomniała

2 komentarze:

asieja pisze...

gapa jesteś :-)
pamiętaj dziś o jajkach!

amarantka pisze...

Zazdroszczę podróży autobusowych.
Może nie codziennie, ale też od czasu do czasu bym pojeździła. Lubię obserwować, a autobusy temu sprzyjają :)

Prześlij komentarz