środa, 27 stycznia 2010

Kopytka i tydzień zły.

Nie wiem czy to brak słońca, brak W., brak pracy fizycznej, czy jeszcze jakieś inne draństwo, ale ten tydzień do udanych się raczej nie zaliczy. Łażę po domu zła, zmarznięta, niechętna i śpiąca. Zjadam wszystko, co mi się pod rękę nawinie, a szczególnie tzw. kopytka (ale o tym zaraz). Nawet dzisiaj, kiedy Boski Bartosz z daleka przyjechał nie wykrzesałam z siebie zbyt dużo radości. Dobrze, że on "swoje wie". Tak czy inaczej proszę o wybaczanie mi w tym tygodniu. Mam nadzieję, że jak W. przyjedzie to przytuli i zrobi się ok. Szkoda, że w tym tygodniu przyjedzie później.
Tak poza tym to nie pisałam, ale w tym tygodniu studniówka mi się szykuje i ja tez się na nią szykuję. Nawet moją za dużą o cztery rozmiary, szałową sukienkę da się zmniejszyć. Polonezy, balony, filmy, sukienki, fryzury kurcze fajnie będzie sobie kiedyś przypomnieć. A, kupiłam dzisiaj podwiązkę. Handel był dobry, tradycyjny zapłata w naturze, czyli podwiązka za kurę (w kostce).
Miało być o kopytkach. Proszę.

Drożdżowe kopytka.


* 25dag mąki (ćwierć torebki)
* pół kostki margaryny do pieczenia
* 5dag drożdży
* ćwiartka opakowania proszku do pieczenia
* jajko
* troszeczkę mleka (1/8 szklanki)
* łyżka kwaśnej śmietany
* 5dag cukru (5 łyżek)
* ok 25dag marmolady

Mleko podgrzejemy, po zdjęciu z ognia wymieszamy z drożdżami, 5 łyżkami cukru i 2 łyżkami mąki. Mieszaninę odstawimy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce. Potem drożdże, margarynę i mąkę pomieszamy, powyrabiamy chwilę (ręką znaczy się) i odstawimy w ciepłe miejsce by podwoiło objętość. Później ciasto podzielimy na kilka części i rozwałkujemy tak by uzyskać paski o szerokości mniej więcej 10cm. Na paski nałożymy marmoladę i zawiniemy je (wzdłuż dłuższej krawędzi). Takie roladki pokroimy jak kopytka. Kopytka na posmarowanej blaszce będziemy piekli przez 40 minutek w 180 stopniach pana Celcjusza.

Od cała filozofia, a ja wpieprzam je od tygodnia, ciągle. Dobrze, że jutro się skończą.

Tak w nawiasie. Lidko, zadziwiasz mnie.
Idę nadrobić komentowanie.

1 komentarze:

Lidka pisze...

Kura została na stoliku, zapomniałam wziąć dla Filipa, ale obiecuję, że jutro mu ją oddam.
Czymże ja Cię zadziwiam?
A w odpowiedzi na Twój komentarz: niewielkie finanse nie pozwolą mi się szczególnie popisać, aczkolwiek zrobię wszystko, ażeby Cię uszczęśliwić :D

Prześlij komentarz